Wspominając dzieciństwo często wracam myślami do ulubionej zabawki lub
książki; do ukochanego pluszowego misia i miękkiego kocyka. Tuliłam się do nich i opowiadałam im o swoich odkryciach i przeżytym dniu. Przytulałam je, gdy chciało mi się spać oraz gdy czułam się bardzo źle. Były blisko mnie, gdy rodzice szli do pracy, a ja zostawałam w przedszkolu. Zabawki te dawały mi poczucie bezpieczeństwa i wszędzie chciałam zabierać je ze sobą...
Gdy zostałam mamą, nie mogłam się doczekać pierwszego przytulaska od Amelki. Nie mogłam się doczekać, kiedy sama przyjdzie do mnie i wtuli się w moje ramiona. Ona jednak zaczęła od innych stworków, pojawiła się bowiem w naszym życiu pewna istota.
Pan Fujarka (bo tak został ochrzczony z racji na swój powalający kształt ;) ), to nic innego jak miękka, długa poducha. Spotkaliśmy go przypadkiem, gdy byliśmy w Ikei i od razu wpadł mi w oko ;). Nie spodziewałam się jednak, że będziemy musieli zabrać go do domu. Kosztował bowiem niemałe pieniądze. Jednak, gdy tylko Amelia go ujrzała, nie chciała go wypuścić z rąk. Chodziliśmy więc po Ikei z wózkiem sklepowym, wózkiem Amelkowym i... Panem Fujarką, który chyba pozamiatał całą podłogę w sklepie :D Jest bowiem o wiele większy od Amelki i nie potrafiła sobie z nim poradzić . Dziś służy nam jako przytulanka i zdarza się,że nasze trzy głowy polegują na nim jednocześnie :) Pan Fujarka jest wykonany z bardzo miękkiego pluszu i jest bardzo giętkim i przyjaznym stworkiem! Amelia spędza z nim czas szczególnie wieczorem, kiedy już zaczyna czuć się zmęczona. Uwielbia go podrzucać i wywracać w różne strony, by następnie położyć się na nim.
Drugim naszym przyjacielem stał się Bolek i tutaj odpowiedzialność za jego imię ponosi Babcia Amelki. Podobno, gdy tylko go ujrzała od razu przyszło jej to imię na myśl :). Bolek to również miękki pluszak, do którego można się przytulać. Ma jednak jeszcze więcej zalet. Jest on bowiem gąsieniczką z cyferkami na tułowiu, więc gdy tylko przyjdzie pora na naukę liczenia bardzo nam się przyda :). Do tego, gdy tylko go ruszymy zabawnie grzechota :).
Kolory obu Panów przyciągają i cieszą wzrok dziecka. Dodatkowo na nich możemy pokazywać dziecku, gdzie znajduje się oczko, nosek i buźka. Chciałabym Wam polecić tego typu przytulanki, ponieważ zajmują dziecko w sytuacji, gdy chcemy choć na chwilę zająć się domowymi obowiązkami. Możemy być pewni, że maluszek będzie bezpieczny i nie zrobi sobie krzywdy. Poduchy takie nie mają ostrych krawędzi, plastikowych fragmentów i innych niebezpiecznych gadżetów. A do tego tak przyjemnie tulą i dają poczucie bezpieczeństwa! Bo kto nie lubi się przytulać?
Pan Fujarka - rewelacja! :) wybory dzieciakow w srawie przytulanek sa ciekawe: im wieksze tym fajniejsze (i trudniejsze do czyszczenia...) ;)
OdpowiedzUsuńOj tak :) Bo jak wyprać taką Fujarkę? :D
UsuńPrzypomniały mi się nasze zabawy, jak chodziłyśmy do podstawówki ;) G.
OdpowiedzUsuńTylko mi ich tutaj nie wyciągaj :D
UsuńPan Fujarka jest boskiiii! :)
OdpowiedzUsuńpozdrawiam :*
Kasia
http://islandofflove.blogspot.com/