wtorek, 30 kwietnia 2013

Nasza więź.


Tak bardzo czekałam na dzień, w którym Amelia do mnie się przytuli...
Tak bardzo chciałam, by pogłaskała moją dłoń...

I w końcu stało się to wszystko! :) Już od jakiegoś czasu Amelia "kizia" moją rękę, którą akurat ją karmię. To wspaniałe uczucie i pewnie bym się rozpłakała ze szczęścia, gdyby nie to, że zależy mi, by zjadła swoje danko do końca! Naprawdę bardzo mnie to wzrusza i przy wczorajszej kolacji troszkę łez uroniłam z tego powodu...

Często także Amelcia przychodzi do mnie (a raczej przyraczkowywuje ;) ), by się po prostu przytulić. I naprawdę za każdym razem w tym przypadku łzy mi cisną się do oczu! To jej spojrzenie, te piękne małe oczka i ciepło malutkiego ciałka... Zauważyłam, że zbudowałyśmy już sobie niesamowitą więź mama - córka i mam nadzieję, że będzie ona trwała zawsze.

W tym tygodniu Amelka dała mi też do zrozumienia, że mnie bacznie obserwuje i teraz, gdy tylko znikam na chwilę bardzo się denerwuje. Każde moje wyjście z domu kojarzy jej się z naszym wspólnym spacerem i widać, że nie bardzo rozumie dlaczego ja wychodzę, a ona pozostaje z Tatinkiem lub tak jak to obecnie ma miejsce - z babcią i dziadkiem. Na szczęście tuż po moim wyjściu nie płacze i zajmuje się zabawą.

Muszę przyznać jednak, że serce mi się kroi, kiedy widzę w jej oczach ten smutek i żal.
Czeka nas sporo pracy, bo przez to, że spędzam z nią całe dni, Amelka jest bardzo ze mną związana. W jej małym świecie mama jest zawsze obok niej...Już widzę, że popełniam podstawowy błąd i gdy ona zaczyna płakać z powodu mojego wyjścia z pokoju to wracam do niej :/ Ale jak tu tego nie robić, kiedy ta moja kochana Żabuszka wyciąga do mnie rączki ?!Trudne to całe wychowanie dziecka jest. Czasem nie można pokazać tego, co Cię w środku ściska tylko konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja...

Łatwo nie jest, ale wciąż te małe oczka wynagradzają wszystko!
Życzcie mi powodzenia, bym miała siłę wychodzić sama z domu ;)

piątek, 26 kwietnia 2013

Dzień pierwszy z Rodzicami za nami!

Jak w tytule posta : dzień pierwszy z Rodzicami za nami. Amelia szaleje i ciągle się śmieje z Babcią :) Dostaliśmy masę prezentów i już widać, że bez kolejnej szafy, a może nawet i dwóch się nie obędzie. No i chęci posiadania regału na zabawki wciąż aktualne. A jakby ktoś jeszcze słyszał o dodatkowym pokoju, to też niech da znać, bo na pewno się przyda! :D
Pochwalę się też może od razu: ciasta Teściowej posmakowały i już prawie się kończą, bo Teść też polubił jeden z nich :)) Już zastanawiam się, jakie słodkości upiec na niedzielę! Macie jakieś pomysły?

Nasze dzisiejsze kilkanaście godzin wyglądało następująco: po nocnym odpoczynku od razu ruszyliśmy na zwiedzanie i małe zakupy ;-). 

Byliśmy dziś tu:
 
I tu :
Oraz tu :
A także tu :
Następnie zjedliśmy obiad, wypiliśmy kieliszeczek KIRA ( a w moim przypadku to nawet wyszły 2, bo Tatinek mi oddał swój przydział ;) i niestety trzeba było wracać, bo pogoda przestała dopisywać - zaczęło wiać i padać. No nic. Przynajmniej w Polsce Majówka zapowiada się bajecznie. Może trochę ciepła przybędzie i do nas!!

Więcej o miejscach, które zobaczyliśmy dzisiaj już niedługo na blogu. 
Wiecie, gdzie byliśmy dokładnie?

Życzę Wam udanego długiego weekendu!!

środa, 24 kwietnia 2013

Le château de Chenonceau.

Dziś chciałabym Wam pokazać Le château de Chenonceau, czyli jeden z zamków, jaki udało nam się zobaczyć podczas naszej wycieczki. Tym razem pogoda nam nie dopisała, ale na szczęście dobre humory nas nie opuszczały :))

A więc ciepłe czapy, szaliki i płaszcze i w drogę! :)
Mimo pochmurnego nieba,  zamek prezentował się znakomicie! Na jego teren prowadziła nas dróżka, która mnie po prostu urzekła!
 
Po jej lewej i prawej stronie rozpościerały się piękne ogrody (jeszcze ładniej wyglądają pewnie latem ;)). Możemy tutaj obejrzeć Ogród Diany de Poitiers, Ogród Katarzyny Medycyńskiej oraz Ogród warzyw i kwiatów. Przez cały rok w ogrodach zatrudnionych jest dwóch kwiaciarzy. Dzięki temu w każdym z pomieszczeń zamku możemy obejrzeć codziennie świeże kwiaty!!
Z ogrodu warzyw i kwiatów możemy udać się na spacer po fermie, czyli wspaniałym kompleksie  z XVI wieku, obejmującym m.in. stajnie Katarzyny Medycyńskiej. 
W następnej kolejności wybraliśmy się do środka zamku, by nieco się zagrzać :) Na pierwszy rzut oka było widać, że zamek jest prowadzony z niezwykłą starannością. Świeże kwiaty, ogień w kominkach tworzyły niepowtarzalną atmosferę.
Punktem kulminacyjnym naszej wycieczki do Le château de Chenonceau było obejrzenie zielonego labiryntu, znajdującego się na terenie 70 - hektarowego parku. 
Tuż za labiryntem roztacza się piękny las, z którego można ponownie udać się na teren ogrodów.

Na terenie zamku znajduję się kilka restauracji, naleśnikarnia oraz sklepik z pamiątkami. Polecam zwiedzenie tego zamku i życzę lepszej pogody od ten naszej :)

wtorek, 23 kwietnia 2013

Nominacja Liebster Award !

Dziś słów kilka o nominacji / wyróżnieniu / zabawie wśród początkujących blogów.  Zostałam wyróżniona przez moją  nową koleżankę, i także Mamę ślicznej Rozalki :-) Jest mi niezwykle miło, że ktoś do mnie zagląda, komentuje czy też lajkuje moje posty na facebooku! Wierzcie lub nie, ale to naprawdę uskrzydla :) Bardzo Wam dziękuję i proszę o więcej :) Poniżej przedstawiam Wam zasady tej zabawy: 

  „Nominacja do Liebster Award jest otrzymywana od innego blogera w ramach uznania za „dobrze wykonaną robotę” Jest przyznawana dla blogów o mniejszej liczbie obserwatorów, więc daje możliwość ich rozpowszechnienia. Po odebraniu nagrody należy odpowiedzieć na 11 pytań otrzymanych od osoby, która Cię nominowała. Następnie Ty nominujesz 11 osób (informujesz ich o tym) oraz zadajesz im 11 pytań. Nie wolno nominować bloga, który Cię nominował.”

A więc do pracy. Zacznę może od pytań, jakie zadała mi moja Czytelniczka :)

1. Ulubiony kolor? Turkusowy :)
2. Gdzie chciałabyś spędzić wymarzone wakacje? Obecnie marzy mi się agroturystyka, cisza i spokój :) 
3. Sukienka czy spodnie? Sukienka.
4. Czy trenujesz jakiś sport/taniec? Niestety nie
5. Ulubiony film? "Nietykalni".
6. Ulubiona potrawa? Francuska zupa cebulowa!!!
7. Ulubiona książka? "Jeździec Miedziany" P. Simmons.
8. Czy jesteś od czegoś uzależniona? Jeśli tak to co to takiego? Być może troszkę od słodyczy ;) Ale na pewno od mojej rodziny i  przyjaciół :)
9. Rozważna czy romantyczna? Romantyczna !!!
10. Czy łatwo wyprowadzić cię z równowagi? Raczej tak, ale pracuję nad tym ;) 
11. Dlaczego założyłaś bloga? Z potrzeby posiadania czegoś swojego i spróbowania własnych sił :)

Muszę przyznać, że ciężko jest mi wybrać aż 11 blogów, bo nie czytuję blogów jakoś namiętnie. Zaraz zobaczymy ile mi ich wyjdzie :)

Oto więc i Drogie Panie, które nominuję:


Okej :) udało się!!
Teraz moje pytania do Was! :)

1. Co Ci daje blogowanie?
2. Czym zajmujesz się na co dzień?
3. Twoje największe marzenie.
4. Ulubiona potrawa.
5. Książka, którą zapamiętasz na zawsze.
6. Ulubione marki odzieżowe dla maluchów.
7. Sposób na odpoczynek.
8. Rozważna czy romantyczna?
9. Czego się najbardziej boisz?
10. Film, który polecasz. 
11.Kolory w Twoim mieszkaniu.

No i tu kończy się moja zabawa a zaczyna się Wasza!
Udanego dnia!

poniedziałek, 22 kwietnia 2013

Urodzinowy fotoreportaż :-)

Po notce pourodzinowej, w której rozpisałam się na temat mych uczuć, odczuć i wrażeń dziś czas na obiecaną fotorelację  z małymi komentarzami. Zdjęć zrobiliśmy oczywiście tyle, że aż trudno mi było zadecydować, które Wam pokazać. Zapraszam na fotoreportaż! 

Poszukiwania kreacji idealnej rozpoczęłam już dawno, ale wciąż tak się składało, że albo rozmiar nie był ten, albo coś w danej sukieneczce nie bardzo mi się podobało. W końcu natknęłam się na taką, która mnie urzekła. Amelka wyglądała w niej - nieskromnie mówiąc - przepięknie wręcz ! :)
Przygotowania do dekoracji stołu nie trwały długo, ale z efektów byłam bardzo zadowolona. Było skromnie, ale wg mnie wszystko pięknie ze sobą współgrało i oddawało charakter naszych urodzinek :) Amelka od Tatinka dostała biało - różowe tulipanki, które stanowiły najpiękniejszą ozdobę stołu.
Udało mi się też wyszukać różowiutkie ozdoby na kieliszki !
Ostatnie poprawki przed wizytą Gości :)
Punktem kulminacyjnym całej imprezy był oczywiście tort :- ) Został on zamówiony w polecanej cukierni, wyglądał i smakował bardzo apetycznie :) Amelcia na rękach u Tatinka zdmuchiwała świeczkę, a ja wraz z gośćmi śpiewaliśmy głośne 100 lat :)) Oprócz zdjęć, mamy również videorelację  z tego wydarzenia. Być może kiedyś uda mi się Wam pokazać choć jeden fragment :)
Degustacja urodzinowego torta :)
 Był też czas na wspólne zdjęcia, ale jak zwykle w trójkę mamy ich zaledwie kilka... 
Czas na rozpakowanie prezentów przypadł już przed tortem, ale zabawy nie było końca. Zarówno Amelka jak i jej kolega Maximek szaleli z lalą i wózkiem dla niej :)) Zresztą do dziś Amelia poświęca bardzo dużo czasu na zabawę tą lalką i tym wózkiem ;)
To już koniec fotorelacji.
Teraz pozostaje nam czekać na drugie urodzinki Amelci i z całą pewnością będzie tak fajnie jak było przy okazji Roczku!

niedziela, 21 kwietnia 2013

Pain au Chocolat.

To co kocham : Pain au Chocolat.
A raczej:
To co NIESTETY ( !!!)  kocham : Pain au Chocolat !

Tuż po przyjeździe do Paryża koniecznością wręcz było spróbowanie wszystkich specjałów z francuskich stołów. Na pierwszy rzut poszły "croissanty" (czyli pieczywo z ciasta francuskiego o kształcie rogalika), które pomimo wielu prób nie podbiły mojego podniebienia. Pokochałam jednak smak "pain au chocolat" (czyli bułeczek z francuskiego ciasta, ale tym razem z nadzieniem czekoladowym). Wyglądają bardzo apetycznie, ale to jak smakują jest nie do opisania!! Francuzi jedzą je codziennie. Niektórzy na śniadanie do kawy, niektórzy po prostu jako przekąskę w ciągu dnia. Ja opieram się pokusie jedzenia ich każdego dnia, choć zawsze w piekarni patrząc na nie mam maślane oczy! ;) Ostatnimi czasy wypatrzyłam w naszej, najczęściej odwiedzanej piekarnio - ciastkarni "pain au chocolat" w wersji nieco zmodyfikowanej : ciasto francuskie z nadzieniem czekoladowo - malinowym!!! Bułeczki te wyglądają wyśmienicie i na pewno kiedyś muszę je spróbować.


Obserwując i smakując francuskie słodkości, muszę przyznać, że niezależnie od nadzienia czy też jego ilości, wszystkie ciastka, ciasta, bułki, chleby itp. cechują się niezwykłą starannością wykonania i dbałością o szczegóły.  Paryskie piekarnie wykorzystują najwyższej klasy produkty, co cieszy zarówno nasze oczy jak i NIESTETY (!!!) podniebienia. 

Kiedy sprowadzaliśmy się do Paryża miałam w głowie tysiące produktów, których z całą pewnością miało mi brakować tutaj we Francji. Zastanawiałam się także, czego będzie mi brakować po powrocie do Polski. Teraz już wiem, że z całą pewnością będzie to "Pain au Chocolat" !!

* "Pain au Chocolat" znajdziecie w każdej piekarni, w cenie ok. 1,20 :))
Bułeczki te doczekały się także swojej piosenki ;)) Video może nie jest najwyższej jakości, ale      posłuchajcie! :)