Place des Vosges (pol. Plac Wogezów) to najstarszy plac w Paryżu, ale wg mnie jest to także jedno z najpiękniejszych miejsc w tym mieście. Znajduje się on w mojej bliskiej okolicy - w dzielnicy Marais, na terenie trzeciego i czwartego okręgu paryskiego.
Kiedy tylko znajdziemy się na terenie Place des Vosges zobaczymy, że ma on kształt kwadratu oraz wszystkie otaczające go
domy oparte są na arkadowych łukach tworzących przejście dookoła placu. Wszystkie budynki są zbudowane z czerwonej cegły, wg identycznego modelu projektu Baptysty de Cerceau. W XVI wieku znajdowała się tutaj jedna z rezydencji królewskiej, później natomiast miejsce to stało się jednym z ulubionych obszarów zamieszkania francuskiej arystokracji.
Obecnie centralna część placu została zagospodarowana przez park z czterema barokowymi fontannami i pomnikiem Ludwika XIII. Place des Vosges jest dziś miejscem spotkań młodzieży oraz dorosłych, a także dzięki dwóm piaskownicom i małemu placowi zabaw jest idealną formą aktywności dla maluszków.
Urok tego placu doceniłam dopiero ok. 1,5 roku temu. Wypoczywałam tam w czasie zaawansowanej ciąży, ale moje prawie codzienne wycieczki tam zapoczątkowałam dopiero po urodzeniu Amelki. Właśnie w to miejsce udaliśmy się na pierwszy spacer z nią, potem pierwszy raz tutaj właśnie wylegiwała się na kocyku pod gołym niebem :- )
Miejsce to jest mi szczególnie bliskie, ponieważ patrząc na zdjęcia stamtąd widzę jak dużo już czasu upłynęło odkąd jesteśmy w Paryżu. W ciągu roboczych dni tygodnia można na jednej z ławek na tym placu spokojnie sobie pomyśleć i wyciszyć się. Można zabrać ze sobą kocyk, książkę i poddać się relaksowi. W sezonie wiosenno - letnim nie ma nawet zakazu piknikowania na trawie! :) W pierwszych miesiącach życia Amelki korzystałam z jej snu i naprawdę odpoczywałam w tym miejscu, również troszkę drzemiąc lub podziwiając piękną architekturę tego miejsca.
Dziś na tym placu spędzamy czas bardziej aktywnie :
Siedzimy na kocyku i puszczamy bańki...
Poznajemy nowe koleżanki i kolegów...
Szalejemy w piaskownicy...
Raczkujemy po trawie...
Karmimy gołąbki... a potem je gonimy ;)
Brodzimy rączkami w fontannie...
W końcu tulimy się mocno na trawie! :)
ha ! byłam tam ;) Faktycznie urokliwe miejsce. Pamiętam, że wtedy na trawnikach zamontowano jakąś dmuchaną instalację... wyglądało to trochę jak hmm.. kilka ustawionych w rzędzie nadmuchanych prezerwatyw... Do tej pory nieznana mi wizja autora ;)
OdpowiedzUsuńHAHAHA ! :))no właśnie ciekawe co autor miał na myśli ;)
UsuńAle widoki! Zazdroszczę :)
OdpowiedzUsuńZapraszam na więcej widoków i częściej :)
Usuń