Kto śledzi mojego facebooka ten wie, że właśnie dziś mija 15 miesięcy odkąd jesteśmy razem z naszą Żabuszką. Od jej narodzin cały świat nasz mały stanął na głowie i kiedy ktoś mnie pyta, co u nas słychać to pierwsze o czym myślę to nowe umiejętności Amelki, jej uząbkowany już uśmiech i jej ciągłe rozprawianie o tym, co się wokół nas dzieje.
Bo teraz mówiąc wprost żyć mi nie daje - wciąż "Mama" i "Mama" :) Nawet otworzonej szuflady człowiek nie może zostawić, albo kubka po porannej kawie na stoliku, bo Amelka - porządnisia wskazuje rączką, że tak przecież to wszystko nie powinno wyglądać ! :) I po chwili znowu słyszę : "Maamaaaaaa" !! I pokazuje, że chce się przytulić lub że spineczki na głowie wciąż grzecznie nosi ( a w tym temacie odnotowałyśmy znaczną poprawę i tylko wtedy, gdy jest zmęczona uparcie rozplątuje te swoje kucyki :).
Z Tatinkiem mieliśmy to ogromne szczęście, że jeszcze nie zdążyliśmy jeszcze tak naprawdę pomyśleć o dziecku, a już pojawiły się pierwsze mdłości (których to nawiasem mówiąc początkowo nie skojarzyłam z ciążą --> jakbym była nastolatką zupełnie :D ). Ciąża również przebiegała bardzo spokojnie i choć odczuwałam potworne zmęczenie, to każdej z nas życzę takiego jej przebiegu i potem szybkiego porodu. Amelka bowiem wyskoczyła w 3 godziny na ten świat i z całą pewnością nie mogę opowiadać Wam, jak to było mi podczas tego czasu źle i jak bardzo już nie chcę rodzić ! Z tego dnia nie pamiętam żadnego bólu, pamiętam jedynie, że miałam jakieś tam skurcze i twarz Tatinka, który je obserwował na monitorku. Nie powiem Wam na pewno, że poród to najgorsze, co mnie spotkało, bo to wcale najgorsze nie było. Gorzej wspominam anginę, którą przeszłam kilka lat temu lub na przykład sobotni ból głowy, bo tedy to miałam wrażenie, że już zejdę z tego świata.
Codziennie więc, po każdej przespanej nocy dziękuję Bogu za Amelkę. Za to, że jest zdrowa. Za to, że tak szybko przyszła na świat. Za to, że trafiłam na dobrego lekarza, mimo tej całej emigracji i totalnej nieznajomości języka w klinice daliśmy radę. I wiem, że naprawdę jest za co dziękować, bo nie każdy ma to szczęście zostać rodzicem zdrowego maluszka...
Gdyby tak się dało, gdybym tylko potrafiła spowodować, by każdy, kto zapragnie zostać rodzicem miał to ogromne szczęście, co my - zrobiłabym wszystko, ale to wszystko, by tak się stało. Niestety często w ostatnim czasie słyszę, że coraz więcej osób ma problemy z zajściem w ciążę, a leczenie farmakologiczne rezultatów nie przynosi. Chcę jednak wierzyć i muszę wierzyć, że każdy kto tylko zechce - zostanie rodzicem i dozna tego uczucia, które mnie tak bardzo rozpiera.
Nie mogę także patrzeć na to, co wciąż możemy zobaczyć w mediach. Aż mnie ponosi werbalnie i w czynach, kiedy słyszę, że kolejne dziecko zostało pobite przez rodziców, wyrzucone na śmietnik czy nie daj Boże - zostało znalezione gdzieś na strychu po wielu miesiącach od swojej śmierci ! Jak tacy ludzie mogą żyć ze świadomością swej brutalności !? W głowie mi się to nie mieści i często się pytam sama siebie : gdzież jest ta sprawiedliwość, która takich ludzi potrafi obdarować wielkim szczęściem, skoro oni nie są na to gotowi ? Wciąż jednak nie mam odpowiedzi na te pytania i pewnie nigdy nie uda mi się ich znaleźć...
Wspominając swoje dzieciństwo, nie mogę zapomnieć o tym, że moja mama na wszystkich filmach czy reportażach, w których głównym tematem była krzywda dziecka, płakała i wyzywała rodziców tych dzieci. Nie byłam w stanie tego pojąć - aż do teraz. Kiedy oglądam coś w TV i np. matka umiera, albo odchodzi w siną dal, bo chce być szczęśliwa, wyzywam los i nie mogę się pozbierać, po tym co zobaczyłam. To jest jakieś niepojęte, bo przecież to tylko film / program / fikcja... A jednak coś się w tej mojej matczynej głowie poprzestawiało...
I za jakiś czas to moja Amelka powie : "Weź mamo nie rób wiochy", kiedy to będę płakać wysyłając na kolonie czy na wycieczkę szkolną. To jest nieuniknione i coraz częściej zdaję sobie sprawę z upływu czasu. Patrzę na nią, gdy tuli swoją lalę lub kiedy karmi ją ugotowaną przez siebie zupą ;- )) i widzę siebie wpychającą jakieś mięso w buzię lalek (w niektórych lalkach pewnie jakieś pozostałości tego jedzenia jeszcze gdzieś są :D ).
Na koniec zdradzę Wam też pewien sekret.
W kwietniu tego roku przyszła na świat
malutka Kruszynka. Urodziła się w 27 tygodniu ciąży i przez ostatnie 3
miesiące była pod opieką lekarzy. Dziś jednak jest już w domku ze swoimi
rodzicami piękna i zdrowiutka. Bardzo mocno wierzyłam, że to na pewno tak się skończy, bo nie mogło być inaczej ! Tym,
którzy wiedzieli o narodzinach tej Kruszynki bardzo dziękuję za
wsparcie :*
oj tak, życie jest cudem! :)
OdpowiedzUsuńP.S. ja byłam lepsza- urodziłam w 10 minut! :)
xxx
http://islandofflove.blogspot.com/
osz Ty :P :) to z drugim dzieckiem musisz pędzić do szpitala :D
UsuńMnie lekarz w moim mieście powiedział, że nie mam szans na dziecko z PCOS. Zamknęłam za sobą drzwi i pojechałam do znanego profesora, który zrobił odpowiednie badania, nie zdążyłam odebrać wyników, a stał się cud ;D
OdpowiedzUsuńCiążę przeszłam wyśmienicie ba chodziłam na aerobik do 7 miesiąca, a poród był prawie bezbolesny trwał niecałe 15min. Także życzę takiego każdej przyszłej mamie ;D
Wracając do Amelki zobaczysz jak zacznie chodzić i więcej mówić, wtedy będzie dopiero wesoło ;D ja od Sofki opętać się nie mogę, zaczęła teraz słowa łączyć ze sobą więc jest zabawnie ;D
Pozdrawiamy ciepło!
No właśnie tak śledzę Wasze poczynania i krok po kroku widzę jak Amelka Goni Sophie :). Już troszkę samodzielnie chodzimy od weekendu, ale cichoo sza, żeby nie zapeszyć ! :*
UsuńW końcu tylko miesiąc je dzieli ;D
UsuńSofie tez już przez chwilę chodziła sama, cofnęło się jednak trochę i znów trzyma się mojego palca,ale potrafi już biegać, a ja razem z nią ;D
To pewnie masz figurę jak modelka :D Mnie się to bieganie z pewnością przyda ! Trzymam kciuki za Sophie - niech szybko zacznie sama biegać, bo przecież nie wszędzie można pójść z Mamą ;))
UsuńI nie zawsze Mamie się chce ;D Najlepsze jest, że cokolwiek jem ona mi zabiera i zjada, więc dba o moją figurę w taki oto sposób ;D
Usuńa ja Wam powiem, ze poród miałam fatalny, ale jak oglądam zdjęcia ze szpitala ;) to uwierzyć nie mogę, że w jednej chwili myślałam że po mnie, a za chwilę dosłownie 10 minut później trzymam przy piersi dziecko uśmiechając sie od ucha do ucha ;) To jest ból o którym zapomina się w momencie kiedy zobaczy się dziecko, to jest cud! to jest coś niewiarygodnego! Mamy zdrowych dzieci, często nie zdają sobie sprawy jakie mają niesamowite i niewyobrażalne szczęście, ze ich dzieciom nic nie dolega, ze chodzą, mówią, widzą śmieją sie - to takie oczywiste jest ... takie normalne ... niekiedy trzeba przeżyć coś traumatycznego, często w najbliższym otoczeniu musi wydarzyc sie jakaś tragedia, żebyśmy mogły doceniać pewne rzeczy i za te jak najbardziej dla nas "normalne" codziennie dziękować Bogu. Bo one nie są zwykłe i normalne. Moje dzieci są zdrowe, ale ja wiem co to znaczy drżeć o to czy wszystko będzie w porządku, czy będzie zdrowa, czy w ogóle będzie .... pierwsza ciążę poroniłam, wiec nie muszę Wam pisać czym była dla mnie druga, jak ją przeżywałam i jak wsłuchiwałam się w brzuch całe 9 m-cy - urodziłam zdrową, cudną dużą córkę Polę (poród był koszmarem ;) ), druga ciążę znowu drżałam, bo moje dziecko całą przeleżało pupą do wyjścia, nie obróciła się do samego porodu a mnie straszyli porodem naturalnym gdzie pierwszy wychodzi tyłek bobasa ... na szczęście skończyło się cesarką, urodziła sie cudna, duża .... ale pierwsze 6 m-cy życia spędziałam z nią - Klarą na oddziale dziennym hematologiczno-onkologicznym dla maluchów bo miała kłopoty z krwią. To co wtedy tam zobaczyłam, i widziałam codziennie, dzień po dniu wracając z moim noworodkiem na zastrzyki, badania i kroplówki nie życzę nikomu ....nigdy tego nie zapomnę .... Dlatego wiem, że nie ma na całym świecie nic cenniejszego niż zdrowie dzieci. Dlatego kocham je ponad wszystko, dlatego płaczę jak Pola jedzie na wycieczkę z przedszkolem i płaczę na każdym przedstawieniu i jak mi śpiewają " bo mama, bo mama najlepiej wszystko wie! bo mama, bo mama najbardziej kocha mnie!"
OdpowiedzUsuńPs. no właśnie i dlatego tak rzadko piszę komentarze. Bo zamiast krótko i na temat to co ja robię?
Pisz Kochana częściej i więcej , jeśli masz na to ochotę! :) Właśnie to miałam na myśli : nie zdajemy sobie sprawy z tego, jak dużo szczęścia mamy w naszych rękach i często na rękach. Faktycznie tak to już jest, że coś / kogoś doceniamy dopiero wtedy, gdy komuś obok dzieje się krzywda. Dlatego ja postanowiłam ( a w sumie samo się tak stało), że codziennie dziękuję za to co mam i witam każdy dzień z nadzieją, że wciąż będziemy razem w zdrowiu. życzę też tego kazdemu :*
UsuńPS: widzę, że z Ciebie też taka płaczka jak ze mnie :D
Ale się wzruszyłam...
OdpowiedzUsuńDziecko to najpiękniejszy cud, dzięki któremu nasze życie nabiera bardziej kolorowych barw. Ja mamą zostałam po raz pierwszy mając 17lat i nie uważam to za błąd, wręcz przeciwnie za wielkie szczęście jakie mnie spotkało, bo od dnia gdy Lady Wiki na świecie się pojawiła nasza codzienność już nie była taka monotonna. Teraz jestem już podwójną 23 letnią mamą i nigdy czasu bym nie cofnęła, bo to właśnie Ladie's moje najkochańsze ładują codziennie moje akumulatory do działania i to dzięki nim usmiechy na naszych twarzach się pojawiają :)
OdpowiedzUsuńKochajmy nasze dzieci i okazujmy im to na co dzień, nie tylko od święta :)
woow wspaniała historia ! Wśród swoich koleżanek nie mam tak młodej Mamy, tym bardziej cieszę się, że do mnie zajrzałaś ! Na pewno super sobie poradziłaś, choć łatwo nie było z pewnością :*
UsuńOraz powiem Ci wprost : zazdroszczę Ci tak młodego wieku i już dwóch dzieciaczków na świecie :)
Też sobie tego zazdroszcze, choć tak jak napisałaś łatwo nie było :) ale nie wyobrażam sobie teraz życia bez moich LAdie's, są moim całym światem :)
UsuńCo do porodu - zazdroszczę! Ja męczyłam się 15 godzin, po których i tak lekarze musieli zdecydować się na cesarkę, bo Olka traciła tętno... Mimo wszystko nie wspominam źle porodu, bo skończył się narodzinami zdrowej kruszynki, którą pokochałam miłością przeogromną. Na pewno nie zniechęci mnie to do starania się o kolejne dziecko. :)
OdpowiedzUsuńJa od kiedy jestem matką, też nie mogę zrozumieć krzywdy jaką niektórzy rodzice wyrządzają swoim dzieciom.
http://mojaglowakolorowa.blogspot.com/
15 godzin ?? Dzielna Dziewczynka z Ciebie !! :))
UsuńWszystkiego najlepszego w 15 miesięcznicę Amelki!
OdpowiedzUsuńMoja wrażliwość również się zmieniła odkąd mam córkę. Płaczę na filmach, ba na reklamach fundacji pokazujących chore dzieci i podziwiam rodziców, którzy się nimi zajmują. A tych, którzy nie potrafią docenić cudu jaki im los zesłał, najchętniej bym wystrzelała! Ostatnio obejrzałam "Bejbi Blues" - nie spałam całą noc, tak nerwy miałam zszargane. Także rozumiem Twoje odczucia :) Pozdrowienia!
W imieniu Amelki dziękuję pięknie ! :)
UsuńJa jeszcze nie widziałam tego filmu, ale z tego Wy tutaj piszecie to dla swojego dobra i dobra mojego telewizora widzieć go nie powinnam. Pewnie też zaczęłabym strzelać do takich rodziców !
Kochana dziękuję za to co napisałaś :*
OdpowiedzUsuńŻycie jest cudem ale wiara, że ten cud się zdarzy jest bezcenna i bezgraniczna :)
Ludzie naprawdę potrafią wiele zrobić aby ten cud i ich spotkał.
Ważne jest jednak to, aby mieć przy sobie ludzi, którzy Cię wspierają i są przy Tobie całym sercem :*
A
Całym sercem ZAWSZE :*
UsuńNo pięknie to wszystko opisałaś...mam tak samo...życie się zmieniło całkiem i to całkiem na lepsze :)Dzięki synkowi mam więcej energii i chęci do życia no i ta MIŁOŚĆ...ech nigdy nie wyobrażałam sobie,że miłość do dziecka jest taka ogromna i daje tyle szczęścia :)życie nabrało większego sensu a ja pękam z dumy z kazdej nowej umiejętności Filipka i nie mogę się nadziwić jak szybko dzieci się uczą i rozwijają.Mam tak samo jeśli chodzi o reklamy i wszystkie wiadomości o chorych czy maltretowanych dzieciach,aż mi się gorąco robi jak coś takiego słyszę!Zdrowe dziecko to największe szczęście i mimo tego całego zmęczenia (ostatnio znowu mamy średnio przespane noce...)cieszę się każdym dniem!W ogóle mam wrażenie ze trochę zmienił sie moj charakter i podejście do życia.Kiedyś potrafiłam narzekać ze jestem zmęczona po pracy itd ,teraz nie ma czasu na takie narzekania :)Trzeba się bawić,tańczyć,śpiewać hehehe i wymyślać tysiąc różnych min które rozśmieszą małego bo jego śmiech to najlepszy lek na zmęczenie :)Jeśli chodzi o poród to nie wspominam go dobrze,mimo że miałąm cesarkę to i tak się namęczyłam zanim mi ją zrobili...Też oglądałąm niedawno "Baby Blues" i nie mogłam znieść tego filmu tak się zdenerwowałam!
OdpowiedzUsuńBuziaki!Hania
Nocami nieprzespanymi się nie przejmujcie aż tak bardzo, bo i u nas teraz - po całym dniu wrażeń, poznawania świata i ciągłych szaleństw - Amelce zdarza się kręcić i coś mówić przez sen. Szczęśliwie potrafi się sama utulić :)
UsuńJa też się zmieniłam dzięki Amelce - mam wrażenie, że jeszcze bardziej stałam się wrażliwa, a co najważniejsze każdego dnia uczę się cierpliwości. Bo narzekać to sobie jeszcze ponarzekam czasem, ale kiedy ona się budzi rano to ja uśmiecham się razem z nią ! :*
Ja to się nadaję tylko do rodzenia dzieci :) Porody ekspresy, bezbolesne. Później się zaczyna życie :)))
OdpowiedzUsuńMasz rację - dzieci rosną. Teraz chciałoby się zatrzymać czas, ale nie ukrywam, że z Sarą chciałam, żeby czas jednak przyspieszył, bo sobie totalnie z nią nie radziłam. Płakała prze okrutnie, zarwane noce, karmienie na stojąco, bujanie, huśtanie, podrzucanie, wysypiała się w 2 minuty i znowu oczy jak 5 zł. Teraz jest dużo lepiej, w końcu mam w domu roczniaka :)
I nie można tu mówić o jakimkolwiek doświadczeniu w końcu mam już trzyletnią Ninę - każde dziecko jest inne. Ale kiedy siedzimy z mężem na kanapie i pytam go, co byśmy robili, gdybyśmy nie mieli dzieci, dochodzimy do wniosku, że nic, że byłoby smutno, pusto... Że byłoby nudno. Że takie życie nam odpowiada. Odpowiadają nam soboty, kiedy o 6 rano już nam dzieci skaczą po brzuchu, płacze, krzyki, zabawy, spacery, uśmiechy. Tak jest dobrze :)
Faktycznie - w głowie i w życiu pozostaje pustka !
UsuńBo ja czasem myślę o tym, by się urwać, ale to tak tylko na chwilę, by zregenerować siły. Szybko jednak wracam, by znów usłyszeć to "Maaamaaa " :)
Pozdrawiam Was dziewczyny !
Milus, a ja gadam ciągle o tych 5 latach...A teraz sobie płacze.....G.
OdpowiedzUsuńJak dobrze liczę to już jakieś 4,5 roku Ci zostało.
UsuńAle jednak tak z całego serducha Ci powiem : nie ma na co czekać, jeśli już oboje tego chcecie :*
to co płaczemy razem?:)
OdpowiedzUsuńBlankowa Matka
:*
UsuńOgromnie mnie wzruszyłaś... takie proste, a jednak zapominamy o tym wszystkim,
OdpowiedzUsuńo tym co mamy i jak mocno trzeba to wszystko pielęgnować ...
Na płakanie możemy się umówić, na przykład w sierpniu...
ale też zamawiam dużo uśmiechu!
Wszystko to we mnie siedziało już jakiś czas i przeglądając te zdjęcia uznałam, że czas z siebie wyrzucić te emocje. Po komentarzach widzę, że to nie tylko mnie było potrzebne.
UsuńA na sierpień się zorganizujmy - koniecznie ! :)
Dla mnie poród również nie był najgorszy, nawet miło go wspominam, trochę śmiechu, trochę bólu - nie było źle :) Prawda jest taka, że człowiek skupia się na takich drobiazgach a nie docenia tego co ma, tego że ma piękne, zdrowe dziecko, a przecież inni o niczym innym nie marzą. Czasem też ponarzekam na moją córę - do najgrzeczniejszych nie należy, ale wiem że spotkało mnie ogromne szczęście, że urodziła się cała i zdrowa. Teraz jestem w drugiej ciąży, która przebiega z komplikacjami i o niczym innym nie marzę, tylko o tym aby urodzić zdrowe i silne dziecko. W takich sytuacjach człowiek docenia to co posiada.
OdpowiedzUsuńI ja się wzruszyłam :*
Asia to życzę wszystkiego dobrego dla Ciebie i Twoich dzieciaczków!
UsuńMam nadzieję, że niedługo komplikacje miną, a już znasz płeć ? :*
Dziękuję :* Tak płeć znamy - kolejna dziewczynka :) No chyba, że na sam koniec zrobi nam niespodziankę :)
UsuńNo to wspaniale :) Daj znać jak już będziecie w czwórkę na świecie !
UsuńPodczytuję wasze komentarze i ciesze się że wspieracie się na wzajem.
OdpowiedzUsuńJa mam córcię już ma 2 latka i 3 miesiące, mój mały cud (matka natura ma swoje plany wobec nas wbrew opiniom lekarzy).
Kochane cieszmy się naszymi dziećmi puki są małe bo czas biegnie i za chwilę będziemy miały w domach zbuntowane nastolatki "Małe dziecko mały problem duże dziecko duży problem".
A tak przy okazji Paozjo jeśli masz ochotę pobawić się w łąńcuszek blogowy? Zapraszam serdecznie po odbiór wyróżnienia :)
http://www.ninumilu.pl/2013/07/wyroznienie-liebster-blog-award.html
Oj tak ! :) Ciekawe jak to będzie mieć w domu nastolatkę.
UsuńDziękuję za nominację i witam w Krainie Paozji! W wolnej chwili odpowiem na blogu na zadane przez Ciebie pytania :)Bardzo mi miło:)
Pomimo tego, że mój poród trwał 1h i 15 minut to nadal jak wspominam ten dzień to mam ciarki :) 3 lata zleciały jak jeden dzień :) I cieszę się, że wszystko jest w jak najlepszym porządku !:)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia dla Wszystkich Wspaniałych Mam !!! ;))
No to też migusiem Ci się udało wydać na świat córeczkę ! :)
UsuńJa rodzilam 20h! Juz nastepnego dnia moj maz powiedzial do poloznej ze za rok tez sie spotkamy! Nie dochodzilo to do mnje zupelnie!! Kolejny porod przewidziany za miesiac!! Co oznacza ze warto bylo cierpiec i mozna to przezyc wiele razy :) caluski dziewczynki xxx
OdpowiedzUsuńWww.nelusiovo.blogspot.co.uk
ja w sumie długo rodziłam, ale bardzo miło wspominam te kilkanaście godzin ;-) M spisał się na medal, pielęgniarki były przemiłe, a mi w sumie dopisywał humor ;-) choć pierwsze co powiedziałam, to że więcej nie rodzę, już kilka dni po wiedziałam, że urodzę :P a Lolek? powoli się uzebia, chodzi za roączki i woła MAMOOO choć ostatnio cześciej TATAAAA ;-)
OdpowiedzUsuńna potęgę czytam książki o strasznych historiach rodzinnych i ryczę jak szalona... ale to uświadamia mi jak wiele mam szcześcia posiadjąc w miarę (bo lekki świr się nie liczy :P) normalną rodzinę i zdrowe dziecko...
pozdrawiamy!
www.mamookiem.blog.pl :-)