wtorek, 9 kwietnia 2013

Husiu - Husiu :)

Odkąd sięgam pamięcią zawsze marzyłam o pięknej kołysce dla mojej upragnionej córeczki. Wymyśliłam sobie, że będzie to kołyska z białą, haftowaną pościelą i delikatnym baldachimem z różowymi motylkami... Tak wyglądały moje fantazje przez prawie całą ciążę! Bo przecież na świat miała przyjść mała Księżniczka i wszystko co najpiękniejsze miało być dla niej! ( a może też przy okazji dla mnie? ;) )

Gdy przyszła jednak pora zakupu wyprawki i potrzebnych mebelków moje marzenia zastąpiło myślenie praktyczne. Z wielu pomysłów i pragnień musiałam więc zrezygnować na rzecz wygody dziecka a zarazem musiałam się liczyć z wielkością mojego mieszkania i szaf w nim stojących. Marzenie o kołysce również upadło, bo służy ona tylko przez kilka pierwszych miesięcy życia (dziecko, które samo siada i wstaje może z niej wypaść lub po prostu wyrośnie), a poza tym wydała się mało praktyczna. Nie planowałam bowiem być mamą bujającą dzidziusia i po dziś dzień Amelia nie wie co to jest huśtanie do snu. 

Marzenia jednak pozostały i często w internecie śledzę różne strony z akcesoriami, między innymi właśnie rozpływam się nad kołyskami... Obecnie najbardziej podobają mi się kołyski wiszące. Można je rozbujać w różnych kierunkach a zarazem pięknie wyglądają! 

 

11 komentarzy:

  1. Czwarta od góry mój faworyt ;) ja niestety Sarę wybujałam tak że już mi kręgosłup odpada. Zakładałam, że będzie inaczej, ale dziecko dziecku nierówne. Teraz uczę samodzielnego zasypiania. Jest b. ciężko - raz sukces innym razem usypianie ponad godzinę, płacz. Z niektórych dziennych drzemek rezygnuję, bo nie widzę sensu przeciągania jej marudzenia, mimo ze oczy jej się kleją.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie dziecko - dziecku nie jest równe i w naszym przypadku to aż strach się bać robić to drugie ;) Możemy sobie nieźle zepsuć obraz rodzicielstwa. Amelia jest bowiem Aniołkiem, sama zasypia, potrafi bawić się sama w łożeczku przez dłuższą chwilę itd. Bujania więc nie znam, ale jak czasem pomyślę o tym, że miałabym ok. 10 - kilową dziewczynkę husiać to aż mi słabo :D

      Usuń
    2. Moja pierwsza taka była - ideał... Druga - diabeł. Ale mam do niej słabość :))) Pierwsze miesiące chodziłam jak bomba, która co rusz wybuchała... Nie radziłam sobie z humorami Sary, ze swoim zmęczeniem... Ciągły jej płacz i niezadowolenie, nie chciała w ogóle spać... Koszmar... Dlatego jestem taka szczęśliwa, że z każdym dniem Sara staje się coraz bardziej pogodna i nie żałuję uciekającego czasu. Wolę ją w starszym wydaniu :)))

      Usuń
    3. O masz! Czyli jest się czego bać ! :D
      Ciekawe jak to u nas będzie :) Dwie córy to niezły skarb!

      Usuń
    4. oj nieźle też dają popalić, ale to chyba niezależnie od kombinacji - syn syn, córka syn, dwie córki - Zawsze jest wesoło :)))
      Zawsze mi mówili (bo Nina po roku zrobiła się demonem :D), że drugie będzie spokojniejsze. I mam Ci ja spokojniejsze :D

      Usuń
    5. Też właśnie słyszałam, że około roczku dziecko się zmienia ! My za 6 dni właśnie roczek skończymy, więc trochę się boję tej zmiany :)

      Usuń
  2. Oh wow!Wspaniałości pokazałaś.Gdyby moja mała była mniejsza, z pewnością taką kołyskę bym jej uknuła jak te podwieszane;)Chociaż te bezowate, mimo że nie mój styl, to też mnie urzekły.Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, tak te podwieszane ukradły moje serducho! <3

      Usuń
  3. No piękne te kołyski,takie romantyczne i dziewczęce!A co do usypiania to u mnie też nie jest łatwo...jak Filip był mniejszy potrafił sam usnąć w łóżeczku,a teraz ma prawie 5 msc i mu się odmieniło.Nie może sam usnąć,wyjmuje sobie smoczka z buzi,macha rękami i nogami i zamiast się uspokoić to sam się pobudza,aż w końcu zaczyna się denerwować i płacze...Co prawda zdarza się,że uśnie sam ale najczęściej usypia jak go chwilkę powożę w wózku. A jak go kładę do łóżeczka to może leżeć nawet godzinę i nie zaśnie aż w końcu jest tak zmęczony,że usypianie kończy się wielkim płaczem.To prawda,ze każde dziecko jest inne,ale nie mam małym jakichś większych kłopotów,więc nie narzekam :)A Tobie Miluś jak się trafi jakiś diabełek to dopiero Ci da popalić! :)Hania

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie kracz, nie kracz z tym diabełkiem :)
      Etap wyjmowania sobie smoczka dobijał mnie totalnie, Amelia tak potrafiła się tym zdenerwować, że też nie mogła czasem zasnąć! Dawaj Filipkowi coś do rączki, może to czas już na jakiegoś pluszaka do tulenia? U nas pomagała pieluszka tetrowa w Amelki rączkach, a od 6 miesiąca ma tą swoją ukochaną lalkę szmaciankę :) Z tego etapu Filip musi po prostu wyrosnąć, ale wiem, że to potrafi być frustrujące.

      Usuń
  4. Na pewno drugie też będzie aniołkiem :)No,wyjmowanie smoczka to masakra...a jak mu dam pieluszke to wkłada ją do buzi albo zakłada sobie na głowę :)Hania

    OdpowiedzUsuń