Bo w piaskownicy fajnie jest!

Długo zbierałam się by zabrać Amelcię do piaskownicy... Winę ponosi za to pogoda, która ostatnimi czasy bardzo się pogorszyła w Paryżu. Przechodząc obok piaskownic, zawsze widziałam jak bardzo mokry i pewnie zimny jest piasek i bardzo żałowałam, że znów się nie uda. Owszem, pokazywałam jej jak inne starsze dzieciaki szaleją z łopatkami, ale to oczywiście nie to samo.

Okazja na zabawę nadarzyła się w zeszłą niedzielę, bo nagle zrobiło się 25 stopni, a dzień wcześniej na szczęście nie padało! :) A z tą piaskownicą było tak :

Początkowo, przez około 15 minut Amelia siedziała dokładnie tak samo jak ją posadziliśmy. Ogarnęła ją jakaś nieśmiałość, może też zaciekawienie tym co się dzieje wokół. A działo się dużo, bo maluchów na Place de Vosges było mnóstwo! Ktoś grał w piłkę (a piłki to teraz nasze ulubione zabawki!), ktoś puszczał latawce, ktoś skakał na skakance :)

Po tej chwili obserwacji szaleństwo w piasku zaczęło się na dobre! Amelia raczkowała po piachu i widać było, że czuła się jak ryba w wodzie :)) Poznała również nowe koleżanki, a także kolegów, z którymi to spędziła najwięcej czasu...Czyżby to zbieg okoliczności? ;) Wiaderka, łopatki i piłki chłopców od razu przypadły jej do gustu. Nieważne stały się zabawki, z którymi przyszliśmy :) Nawiasem mówiąc, kawaler ze zdjęcia poniżej niczego sobie był ;)

Na zabawie w piasku spędziliśmy około godziny, a następnie zaczął się szał na zielonej, miękiej trawce! :) Jeszcze przed południem udało nam się na niej poszaleć, ale już po godzinie 16 nie było nawet gdzie usiąść!

Oczywiście ściskaczom i przytulaczom również poświęciliśmy dużo czasu. Taka pogoda sprzyja wspólnym zabawom - wspaniale jest pokazywać świat  takiemu Maluszkowi! :))