Zawsze po tych moich rozłąkach z Wami nie wiem jak rozpocząć notkę. Tyle się wydarzyło od mojego ostatniego posta, że ciężko to pomieścić w jednym miejscu. Postów więc będzie kilka i dopiero jak nadrobię wszelkie zaległości będę pisać o tym co teraz w głowie siedzi.
A co u nas?
1. Powiększyliśmy populację ludzką o jednego mężczyznę. Mężczyzna ten ma się dobrze i szczęśliwie szybko ujrzał światło dzienne 5 lipca o g. 16.20 ( więcej opowiem Wam o nim w następnej notce, ale zdradzę Wam, że się w nim zakochałam ;) ). A samo oczekiwanie i szykowanie jego kącika wzruszało mnie nie mniej niż przy Amelce... Te chwile są niepowtarzalne i nie da się ich do niczego porównać.
2. Wciąż jesteśmy we Francji, ze zmiany mieszkania jesteśmy bardzo zadowoleni i nie mogę uwierzyć, że to już prawie rok mija odkąd wyprowadziliśmy się z samego centrum Paryża. Za oknem wciąż zielono, wieża Eiffla wciąż stoi i mruga do nas wieczorną porą, gdy już maluchy śpią :). Ale przyznam się Wam szczerze, że już tak się na nią nie gapię całymi godzinami. Ale Was zapraszam. Śmiało. Rozsiądźcie się na tarasie i zjedzcie kolację przy świecach ;). Widok wieży Eiffla jest i będzie zawsze piękny... O choćby dziś tak wygląda :)
4. Wraz w wrześniem przyszła pora na powrót do halte garderie. Amelka radzi sobie tam wspaniale, i nawet próbujemy już tam chodzić bez pieluchy! Póki co z naciskiem na "próbujemy" i z codziennie włącząną pralką, ale widać światełko w tunelu :) na spacerach i w domu pieluchom już od lipca mówimy "paaapaa" :)).
No i też kolorowo z tą Amelką jest. I to nie tylko ze względu na malowanie kredą wszędzie gdzie popadnie i naklejkomanią, która ją opętała. Po prostu życie z dwulatką nie może być nudne!
No i też kolorowo z tą Amelką jest. I to nie tylko ze względu na malowanie kredą wszędzie gdzie popadnie i naklejkomanią, która ją opętała. Po prostu życie z dwulatką nie może być nudne!
Amelka też już nam podrosła, super sobie poradziła z narodzinami braciszka - będzie o tym odrębny post, bo tuż obok gratulacji najczęściej mnie wszyscy pytają o reakcję Amelki na narodziny braciszka.
I tak już na koniec powitalnego posta chcę Wam powiedzieć, że ja czuję się super i znów rozwijam zaciągnięte w ciąży żagle :) i mimo, że czasu mało, a nawet go brak, to postanowiłam znów pisać i mieć coś z tego życia tylko dla siebie.
Wprowadzę więc tu na blogu zmiany (jak Wam się podoba nowy szablon?). Będzie bardziej kobieco, eterycznie i ciepło. Mniej matkowo, ale bardziej o tym, co mnie kręci, co kocham, co cieszy me oczy i podbija serce. Choć oczywiście opowieści o pierwszych ząbkach młodego mężczyzny nie zabraknie, bo przecież tym żyć będę ;).
Buziaki wielkie i mam nadzieję, że będziecie tu ze mną! :)
Welcome back :)
OdpowiedzUsuńAch, jak dobrze cię tu znów widzieć ;)
OdpowiedzUsuńDzięki! Aczkolwiek mów mi tu szybko , czy byłaś w Paryżu i dlaczego się nie odezwałaś! :P
UsuńBędziemy, będziemy :))) G.
OdpowiedzUsuń:*
UsuńJak tylko nas zaprosisz wpadniemy pogapić się na wieżę. :)) Dobrze, że wróciliśmy <3
OdpowiedzUsuńZaproszenie macie nieustające - powinnaś to wiedzieć ! :*
UsuńTo wpadniemy w przyszłym tygodniu! :D
UsuńCzekam ! :)
UsuńOo, maluszek urodził się w dzień mojego ślubu. :D
OdpowiedzUsuńOoo a ślub był teraz w 2014 czy to już kolejna rocznica? :) gratulacje!
Usuń