Jak dobrze, że wykorzystałyśmy z Amelią ostatnie ciepłe dni na wylegiwanie się na kocu. Słońce świeciło nam prosto w twarz, a wiatr od wody przyjemnie nas ochładzał... Znalazłyśmy kolejne piękne miejsce na mapie Paryża, w którym każdy znajdzie coś dla ciała i duszy :). Można tam zarówno odpocząć, jak i skorzystać z uroków pięknie kwitnących kwiatów. Można posłuchać koncertów na żywo (najczęściej jazzowych), a w sezonie letnim jest tutaj mnóstwo atrakcji także dla dzieci. Na pewno uwiedzie Was także tamtejsza cisza i spokój oraz wszechobecna zieleń.
A o jakim miejscu mowa? Przedstawić Wam dziś pragnę Parc Floral de Paris. Dojedziecie do niego metrem nr 1, stacja : Château de Vincennes (nazwa stacji pochodzi od zamku, który również niebawem polecę na blogu). W parku bez skrępowania możecie sobie urządzić piknik - zabrać swoje jedzonko, może też troszkę wina, oraz dobry humor! W przypadku, gdy będziecie głodni, a koszyk piknikowy będzie już pusty - nie martwcie się! Wśród tych wszystkich pięknych kwiatów jest również restauracja!
Wasz wypoczynek będzie na pewno niezapomniany, bo park jest oddalony od głównych ulic, więc nie słychać tam szumu miasta (jejku jak mnie tego brakuje tu w centrum Paryża!). Usłyszycie jedynie gwar ludzkich głosów i szum drzew.
My z Amelką wybrałyśmy się tam tydzień temu. To był nasz pierwszy, dłuższy piknik i trochę się obawiałam, że będzie się nudziła. Nic jednak takiego nie miało miejsca. Wciąż mi coś pokazywała i próbowała mi opisać, co widzi. Swoimi słowami pytała o odgłosy wodospadu, przy którym miałyśmy okazję siedzieć. Bardzo się cieszyła, gdy podpłynęły do nas łabędzie, a ja akurat miałam coś dla nich do jedzenia. Amelia zaczęła też do nich rzucać, zresztą wiele maluchów robiło to samo.
A wiecie co się robi, jak się nie ma nic do nakarmienia tych ptaków ? Rzuca się łabędziom trawę O_O ;))) Jak widać można się wiele nauczyć od dzieci...
Bawiłyśmy się super, ale oprócz tego naprawdę odpoczęłam. Bo oprócz spacerów i pogoni za uciekającą piłką, miałam chwilę by zamknąć oczy. Amelia w tym czasie cieszyła się z mojej kosmetyczki i udawała, że nosi ją jak torebkę :) Z grzechotek zaś robiła sobie bransoletki. Rośnie z niej Dama przez wielkie D ;).
Aaaaa.... i tylko jak ja mam w tym naszym budżecie wygospodarować kasę na ten wyjazd do Paryża, no jak ? Ale przylecimy, na pewno ;]
OdpowiedzUsuńI z każdym takim postem bardziej :)
Znajdą się grosiki, znajdą!
UsuńCzekamy tu na Was,a tymczasem wciąż będę Was kusić kolejnymi postami:)
Ale pięknie...Rozmarzyłam się...I cudne zdjęcia :) G.
OdpowiedzUsuń:))
UsuńPiękne miejsce... Tyle kwiatów i trawy do piknikowania... :) Zazdroszczę, że masz te wszystkie francuskie wspaniałości tak blisko siebie :) Buziak kochana!
OdpowiedzUsuńDobrze, że zdążyłyśmy troszkę popiknikować, bo teraz znowu pogoda nie rozpieszcza. W następnych postach znów pokażę Wam coś nowego :) Pozdrawiam!
UsuńPiękne widoki, córa cudo! Mój wyjazd do Paryża wspominam magicznie, piekne i klimatyczne miasto!
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
A kiedy tutaj byłaś / byłeś?
UsuńPls podpisz się :)
Niestety pobyt trwał tylko tydzień, a było to jakieś 2 lata temu.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
MK
Tydzień to całkiem sporo, ale pewnie i tak czujesz niedosyt.
UsuńZapraszam więc częściej na mojego bloga - na pewno nie zabraknie tutaj paryskich akcentów!:) Pozdrawiam