piątek, 14 czerwca 2013

Francuska zupa cebulowa.

Sama sobie się dziwię dlaczego dopiero dziś piszę notkę o zupie cebulowej. Na samą myśl ślinka mi cieknie i robię się głodna, mimo, że ostatnio obiadów prawie wcale nie jadam ;)

Swoją przygodę z tym daniem rozpoczęłam jeszcze w Polsce, podczas mojej urodzinowej kolacji, na którą zostałam zaproszona przez Tatinka. W warszawskiej restauracji Le Regal, bo to tam właśnie byliśmy, na przystawkę zamówiłam właśnie zupę cebulową. Jeszcze wtedy nie wiedzieliśmy, że życie tak się nam ułoży, że będziemy tak blisko wszystkich francuskich przysmaków. Było to wtedy nawet nie do pomyślenia, a tu proszę - oto jesteśmy! :)

Kto mnie zna - ten wie, że ja fanką zup jestem ogromną! Jednak ta zupa do tego stopnia podbiła moje podniebienie, że stała się moim francuskim daniem numer jeden! :) Kiedy przylecieliśmy do Paryża i odwiedzaliśmy poszczególne knajpki, o dziwo bardzo trudno było mi znaleźć w karcie menu jakąkolwiek zupę. Jeśli udało mi się już coś wyszukać, to okazywało się to kremem warzywnym (które również bardzo lubię, ale jednak to nie zupa cebulowa). 

Po dwóch miesiącach pobytu tutaj zupę cebulową jadałam w dwóch miejscach - w restauracji Chez Paul (http://www.chezpaul.com/) - jednak swoim smakiem nie przebiła tej warszawskiej oraz w takiej jeszcze jednej knajpce, niedaleko mojego mieszkania, ale o niej nawet szkoda mówić ;)). 

Kiedy byłam w ciąży unikałam wszystkiego, co ma w sobie alkohol lub owoce morza. Musiałam więc, ze względu na występujące w zupie cebulowej wino, na jakiś czas pożegnać się z tym smakiem. Tak więc dopiero po mniej więcej roku, zupełnie przypadkiem - trafiłam na pyszną zupę cebulową w restauracji Chez Oscar (http://www.qype.fr/place/150400-Chez-Oscar-Paris), która podbiła moje podniebienie do tego stopnia, że chętnie wracałabym tam codziennie!
 
Kiedy już zdecydujecie się zamówić zupę cebulową to chcę Wam powiedzieć o tym, że :

Po pierwsze : jej widok nie jest oszałamiający - wydaje się być bardzo tłusta, a do tego jej kolor jest nieco żółtawy ( jest to zasługa podduszonej na maśle cebuli oraz bulionu wołowego).

Po drugie : garnuszek, w którym ją tutaj podają tylko z pozoru jest niewielki, więc nie szalejcie z dalszym zamówieniem ! :) Mój żołądek jest wypełniony po niej brzegi, a wierzcie - zjeść to ja sobie potrafię ;).

Po trzecie : do zupy podadzą Wam także bagietkę, więc maczajcie ją w niej do woli :).

Po czwarte : uważajcie by nie pochlapać się ciągnącym się, zapieczonym serem ;)).

Smacznego !! :)
 
PS: wstyd się przyznać, ale jeszcze nie robiłam zupy cebulowej w domu. Macie jakieś sprawdzone przepisy?

4 komentarze:

  1. Tak mi się przypomiało jak mój R. ugotował dla mnie zupę cebulową. Ponieważ nigdy jej wcześniej nie jadłam, cały dzień myślałam o tym, że czeka na mnie w domu. W związku z tym, że R. jest fanem PIKANTNYCH dań, już po jednej łyżce musiałam wypić duszkiem szklankę wody...I to moje jedyne i pierwsze doświadczenie z zupą cebulową ;) Niemniej jednak czekam na kolejne:) G.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. hahaha :) A macie przepis? :) ujmę trochę tej pikanterii :D

      Usuń
  2. Uwielbiam cebulowa! Jadłam ja kilka razy w pl, ale we Francji pewnie smakuje o wiele lepiej!

    OdpowiedzUsuń