Tak bardzo czekałam na dzień, w którym Amelia do mnie się przytuli...
Tak bardzo chciałam, by pogłaskała moją dłoń...
I w końcu stało się to wszystko! :) Już od jakiegoś czasu Amelia "kizia" moją rękę, którą akurat ją karmię. To wspaniałe uczucie i pewnie bym się rozpłakała ze szczęścia, gdyby nie to, że zależy mi, by zjadła swoje danko do końca! Naprawdę bardzo mnie to wzrusza i przy wczorajszej kolacji troszkę łez uroniłam z tego powodu...
Często także Amelcia przychodzi do mnie (a raczej przyraczkowywuje ;) ), by się po prostu przytulić. I naprawdę za każdym razem w tym przypadku łzy mi cisną się do oczu! To jej spojrzenie, te piękne małe oczka i ciepło malutkiego ciałka... Zauważyłam, że zbudowałyśmy już sobie niesamowitą więź mama - córka i mam nadzieję, że będzie ona trwała zawsze.
W tym tygodniu Amelka dała mi też do zrozumienia, że mnie bacznie obserwuje i teraz, gdy tylko znikam na chwilę bardzo się denerwuje. Każde moje wyjście z domu kojarzy jej się z naszym wspólnym spacerem i widać, że nie bardzo rozumie dlaczego ja wychodzę, a ona pozostaje z Tatinkiem lub tak jak to obecnie ma miejsce - z babcią i dziadkiem. Na szczęście tuż po moim wyjściu nie płacze i zajmuje się zabawą.
Muszę przyznać jednak, że serce mi się kroi, kiedy widzę w jej oczach ten smutek i żal.
Czeka nas sporo pracy, bo przez to, że spędzam z nią całe dni, Amelka jest bardzo ze mną związana. W jej małym świecie mama jest zawsze obok niej...Już widzę, że popełniam podstawowy błąd i gdy ona zaczyna płakać z powodu mojego wyjścia z pokoju to wracam do niej :/ Ale jak tu tego nie robić, kiedy ta moja kochana Żabuszka wyciąga do mnie rączki ?!Trudne to całe wychowanie dziecka jest. Czasem nie można pokazać tego, co Cię w środku ściska tylko konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja...
Łatwo nie jest, ale wciąż te małe oczka wynagradzają wszystko!
Życzcie mi powodzenia, bym miała siłę wychodzić sama z domu ;)
Muszę przyznać jednak, że serce mi się kroi, kiedy widzę w jej oczach ten smutek i żal.
Czeka nas sporo pracy, bo przez to, że spędzam z nią całe dni, Amelka jest bardzo ze mną związana. W jej małym świecie mama jest zawsze obok niej...Już widzę, że popełniam podstawowy błąd i gdy ona zaczyna płakać z powodu mojego wyjścia z pokoju to wracam do niej :/ Ale jak tu tego nie robić, kiedy ta moja kochana Żabuszka wyciąga do mnie rączki ?!Trudne to całe wychowanie dziecka jest. Czasem nie można pokazać tego, co Cię w środku ściska tylko konsekwencja, konsekwencja i jeszcze raz konsekwencja...
Łatwo nie jest, ale wciąż te małe oczka wynagradzają wszystko!
Życzcie mi powodzenia, bym miała siłę wychodzić sama z domu ;)