czwartek, 25 lipca 2013

Internetowe Love.

Jak wiadomo internet w naszych czasach jest już wszechobecny. Mało kto nie zagląda na swoje ulubione strony choć raz dziennie, a domniemywam także, że większość z nas robi to kilka razy dziennie. Zauważyliście, że jeśli chcecie komuś coś powiedzieć to wysyłacie mu wiadomość na facebooku zamiast zadzwonić ?? Mnie to się zdarza prawie każdego dnia : jedno napisane zdanie zamienia się w wypracowanie :D. Mówiąc wprost : technika nas opanowała!

Dla mnie internet stał się ważny w momencie przybycia do Paryża kiedy to Tatinek poszedł już do pracy, a ja zostałam sama w obcym mieście i czterech ścianach. Nie było wcale łatwo go założyć w domu i z tego co pamiętam internet, tv i telefon pojawiły się dopiero w naszym mieszkaniu po dwóch miesiącach pobytu tutaj. Bo a to coś było nie tak z gniazdkiem sieciowym, a to znowu pracownik tutejszej sieci nie dojechał... Pierwsze dni tutaj płynęły mi więc baaaardzo wolno, choć zajęć było całkiem sporo. Bo i okolicę trzeba było poznać no i też nadać naszemu nowemu gniazdku przyjemny charakter. Na palcach dwóch dłoni nie byłabym w stanie policzyć krzyżówek, które wtedy rozwiązałam i ilości książek, które udało mi się przeczytać. Czułam jednak, że powoli zamykam się w sobie, a też karta telefoniczna z dnia na dzień ubożeje.

Po pewnym czasie zaczęłam tez chodzić już na lekcje francuskiego, a chwilę później byłam już w ciąży, która powodowała u mnie ciągłą chęć spania. Korzystałam więc z tych minut / godzin wolności, ale wciąż mi czegoś brakowało. Tęskniłam za wszystkimi znajomymi i rodziną, nie mogłam na bieżąco się z nimi dzielić nowym życiem, paryskimi wrażeniami itp. I tak w końcu jakoś pod koniec sierpnia byliśmy już ONLINE.

Wtedy to zmieniło się bardzo dużo. Znów miałam kontakt z przyjaciółmi, którym to wylewałam swe żale i tęsknoty. Na moim facebookowym profilu zaczęło się wiele dziać - oczywiście codziennie dodawałam mnóstwo nowych zdjęć i relacji z napotkanych przeze mnie miejsc, choć często sama jeszcze nie wiedziałam jaką dokładnie te wszystkie miejsca noszą nazwę ;)

Kiedy patrzę na tamten rozdział mojego życia, to zastanawiam się czemu wtedy nie pomyślałam o pisaniu bloga - to byłoby na pewno ciekawe wyzwanie. Wszystko dla mnie było wtedy nowe, a ogrom mojego zachwytu nad tym miastem z dnia na dzień się zwiększał (więcej  pisałam o tym TU).
Może już wcześniej udałoby  mi się Was poznać i może nawet spotkalibyśmy się już nie raz w realu.  W internecie poznałam wielu interesujących, bardzo kreatywnych ludzi. Często jesteście dla mnie inspiracją, a nawet wyjmujecie mi z ust słowa (tak się sprawa ma właśnie z tym postem - pozdrowienia dla Gosi ;) ).

I to jest właśnie kolejne moje internetowe love - dzięki facebookowi i blogowaniu otworzyłam się na nowe znajomości. Spotkałam tu wiele fantastycznych ludzi i chcę wiedzieć, co u nich słychać ! I może faktycznie to siedzenie przed komputerem zajmuje ogromnie dużo czasu, ale to taka chwila dla mnie, dla Was ! . Wszystko w życiu należy wypośrodkować, bo kiedy jestem z Amelką staram się tu nie zagladać. Teraz na przykład śpi sobie smacznie, bo znów zrobiła nam pobudkę kilka minut po 6. Już sama nie wiem czy to przez te upały, czy może jeszcze po szczepionkach krócej nam śpi. Może po prostu aż tyle snu już nie potrzebuje ? Wszystko się okaże !

Nigdy jednak nie dopuszczę do sytuacji jaka ma miejsce na obrazkach poniżej. Wieczorami więc mój drogi Tatinku - bo wiem, że to przeczytasz - masz szlaban na komputer i ja też. Bo inaczej zaczniemy o sobie się więcej dowiadywać z internetu, niż ze zwykłych pogaduch przed snem !! :P
Powoli zdaję sobie sprawę z tego, że jestem już trochę uzależniona o tego internetu, ale chcę mieć kontakt ze wszystkimi znajomymi, chcę oglądać ich zdjęcia z wakacji, dzielić się z nimi spostrzeżeniami i widzieć jak ich dzieci się rozwijają ! Ze względu na to, że mieszkamy teraz tak daleko tylko w ten sposób możemy się wzajemnie wspierać i choć trochę czuć się jak dawniej, kiedy to jeszcze spędzaliśmy ze sobą prawie każdy dzień. I już nie mogę się doczekać kiedy ich wszystkich wyściskam i w końcu wypiję z nimi kawę twarzą w twarz, a nie tylko tą taką paozjową, o której tak często Wam piszę !! Z kilkoma z Was właśnie dzięki internetowi mam lepszy kontakt niż kiedyś, więc jak tu nie kochać tego facebooka !! :)

Oczywiście pojawia się także obawa o to, jak to będzie : czy znajdę czas na Wasze blogi, na tak częsty kontakt ze światem wirtualnym. Jednak zdrowo do tego podchodzę i wiem, że to nie ucieknie ! Wszystkie zaległości przecież można zawsze nadrobić ! A statystyki ?? Kto będzie chciał zostać w Krainie Paozji, to zostanie i będzie czekał na nasz powrót !

Dobrego dnia Kochani i do usłyszenia / zobaczenia / przeczytania :*

10 komentarzy:

  1. Myślę, że masz jedną poważną konkurentkę, która może kraść Twój czas z Tatinkiem... Legię! Dzień bez czytania o niej jest dniem straconym! :)
    Pozdrawiam
    MK

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. phi ! Tylko takiej konkurentki to życzę każdej żonie :P ;)

      Usuń
  2. My tak tu zaglądamy i nie sądzę, żeby coś miało się zmienić. Ale mam nadzieję, że może kiedyś uda i nam się spotkać w realnym świecie? Może tata Jot. fundnie nam kiedyś podróż do Paryża i zostaniecie z Amelką naszymi przewodniczkami?:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to wierć mu dziursko w brzuchu i sesję Wam tu zrobię pod wieżą taką, że heja ! :)

      Usuń
  3. Ja spedzilam w Paryzu polowe swego zycie, wiec pozwole sobie tylko na malutka porade, bys sprobowala sie rowniez otworzyc na francuskie zycie, poznac prawdziwych Francuzow z Paryza i z prowincji, doszlifowac jezyk, by moc obejrzec filmy i tv w oryginale, poczytac gazety, pojsc do teatru czy do kabaretu. No powiedzmy, ze do wystaw jezyk nie jest potrzebny :) Tyle jest roznych przedstawien teatrzykow dla dzieci od 2lat... Twoja malutka bylaby zauroczona...
    Francja jest pieknym krajem i skoro tak sie zlozylo, ze tu mieszkamy, to nie mozna zamykac sie wylacznie w gronie rodakow (niezaleznie od tego skad sa i gdzie mieszkaja). Inaczej bedziesz miala wrazenie, ze ogladasz tutejsze zycie z zewnatrz, a o ilez fajniej jest je zrozumiec od wewnatrz. Pisze tak, bo sama przez to przechodzilam na poczatku (niestety nie bylo wtedy blogow:))
    Moje dzieci sa juz duze, ale moze fajnie by bylo zapoczatkowac jakas serie wpisow o roznym podejsciu do wychowywania dzieci przez Francuzow w stosunku do Polakow. Jestes jak najbardziej w temacie wiec nie byloby to dla ciebie trudne :) Co o tym myslisz?
    Pozdrawiam cieplutko i buziaki dla Panienki
    Nika

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Porada niezwykle słuszna i pomocna :) Witam w Krainie Paozji!
      Z każdym dniem tutaj próbuję nieco bardziej się wdrożyć, ale nie jest to takie łatwe - jak sama wiesz pewnie. Przy małym dziecku nie mam możliwości przybliżenia się do Francuzek (oprócz pobytu w piaskownicy ;) ), ale faktycznie doszlifowanie języka bardzo by się przydało.
      Do teatru i na różne spektakle ruszymy jak tylko Amelia skończy 18 miesięcy. Akurat w październiku to się stanie, więc akurat będziemy mieć gdzie spędzać chłodniejsze dni :) Poza tym planujemy zapisać ją do klubu malucha - być może będę z nią tam czasem zostawać, więc poznam choć trochę wtedy to francuskie "mamowe" środowisko :)
      Co do cyklu, o którym mówisz, to mam plan napisania takiej notki. Jak możesz to odezwij się do mnie na priv na fb, to Ci bardziej dokładnie wszystko opowiem :)
      Pozdrawiam ciepło i witam w Krainie Paozji ! :)

      Usuń
  4. Lubię czytać Twoje przemyślenia :) A nawiązując do wpisu poprzedniczki to jak "stoisz" z francuskim? Swobodnie się porozumiewasz w tym języku?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Bardzo się cieszę, że fajnie się czyta ! :) Jest mi bardzo miło :)
      Co do języka, to w ciągu dwóch lat osłuchałam się z nim, ale jeszcze z wymową mam ogromny problem. Gdy przyjechałam tutaj zaczynałam zupełnie od podstaw, więc łatwo nie było. Teraz przynajmniej opadła ta bariera / blokada i już się krępuję mówić po francusku, choćbym nawet miała mówić " Kali jeść", "Kali mówić ";)

      Usuń
  5. oj!!! tak to trochę uzależnia, ale myślę, że dopóki zdajemy sobie z tego sprawę nie jest z nami aż tak źle :) Najważniejsze, by zawsze przekładać bezpośredni kontakt nad ten wirtualny i dopiero, gdy twarzą w twarz się nie da doceniać to, że mamy internet. Pozdrowionka!!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. dokładnie tak : nie wyobrażam sobie zamienić swojego życia w siedzenie tylko przed komputerem !

      Usuń