Bułgaria to kraj,
który każdy prędzej czy później odwiedzić musi! Bułgaria bowiem to nie
tylko gwarancja udanych, słonecznych wakacji, pięknych, szerokich,
piaszczystych plaż (ważne dla mam z małymi dziećmi), ale przede
wszystkim niskich cen przystępnych dla szarego, mniej zamożnego Polaka.
(Toteż od Polaków się tam roi! Ma się wrażenie jakby się było u siebie,
nad naszym polskim, kochanym Bałtykiem, tylko dużo cieplejszym).
Myśląc
o Bułgarii często przypomina mi się pewna sytuacja. Przez pierwszy
tydzień mojego pobytu w Złotych Piaskach na niebie nie było nawet małego
obłoczka. Żar bił z nieba i tylko szukało się skrawka cienia, żeby
skryć się gdzieś i odpocząć… I nagle, po tygodniu czystego,
nieskazitelnie błękitnego nieba pojawiła się ona… malusieńka, nawet nie
biała, lecz mocno prześwitująca chmurka… Na to jeden z naszych rodaków
zamieszkujących ten sam hotel stwierdził: „Ludzie, chmurzy się!” Bardzo
nas tym rozbawił :) …
Kolejny
plus wakacji w Bułgarii jest taki, że spokojnie dogadamy się z
„tubylcami” zarówno w języku angielskim, rosyjskim jak i… w polskim.
Nasi rodacy nieźle „przysposobili” sobie bułgarskie
kurorty, więc jeżeli dla kogoś porozumiewanie się w obcym języku to
problem – tu martwić się nie musi!...
I znowu nasuwa mi się pewne
wspomnienie… Pewnego razu potrzebne mi było żelazko. Biegnę więc do
recepcji hotelowej i gimnastykuję się po angielsku, żeby mi pożyczyli. I
nic. Bułgarzy nie rozumieją. Przyszedł mąż z pomocą, który kiedyś uczył
się rosyjskiego i stara się dogadać. I co? I nic! Bułgarzy nadal
rozkładają ręce, nie wiedząc o co nam chodzi. No więc nie było wyjścia –
trzeba było na migi. Pokazuję więc rękoma gest prasowania, a pani z
recepcji do mnie: „A! Żelazko?” … Nie trzeba było tak od razu?…
Bułgarskie kurorty są naprawdę barwne, rozbudowane i mają wiele do zaoferowania. Kto nie był nigdy
w tym kraju – zapewne kojarzy mu się on z poradziecką szarością i
blokowiskami. Owszem, Bułgaria jest taka, ale nadmorskie kurorty zdają
się temu przeczyć. Nie ma tu szarości, są za to piękne hotele,
restauracje różnych narodowości, knajpki, smażalnie ryb, liczne SPA –
wszystko, czego dusza zapragnie. Śmiało można przyjeżdżać!
Pozdrawiam,
A.D.
PS
Żeby nie było tak, że Bałtyk jest gorszy od Morza Czarnego muszę tu
napisać o czymś, co mnie bardzo rozczarowało, podczas pobytu w Bułgarii.
A mianowicie: marzyły mi się romantyczne zachody słońca z mężem u boku.
(Kto kiedykolwiek był nad naszym polskim morzem, wie o czym mówię –
pomarańczowe słoneczko, które „zatapia się” w wodzie…) Na miejscu
okazało się, że słońce w Bułgarii zachodzi nie nad wodą, lecz „za
plecami”… więc wieczory nad Morzem Czarnym nie są tak romantyczne jak polskie. Tego Bułgarzy powinny zazdrościć nam – Polakom ;)
Fajny post. Juz kilka razy zbieralam sie na wakacje do Bulgarii, ale moj maz zawsze mial jakies objekcje. Bo jak on poleci jakas nieznana linia lotnicza, ktora najprawdopodobniej sie w polowie lotu rozbije? :D I ze Bulgarzy to juz wlasciwie Rusy, a Rusom on nie ufa :D Koniec koncow nie polecielismy do tej pory. Ale byc moze ten post dostarczy mi wlasciwych argumentow, zeby pana meza przekonac? :)))
OdpowiedzUsuń3mam kciuki, aby jednak mąż dał się przekonać :) Z taką zgrają Polaków w Bułgarii żaden Rusek jest niestraszny! ;)
Usuńja też byłam w Bułgarii, na romantycznych wakacjach. było super, wszędzie można było dojechać samemu, pozwiedzać, poplażować, zjeść mnóstwo pysznych ryb, kukurydzę z wody itd.... rok później pojechaliśmy do Tunezji - to już nie było to samo. tęskniliśmy za Bułgarią!
OdpowiedzUsuńMy się wybieramy i wybrać nie możemy ;)
OdpowiedzUsuńAle jest plan, że kiedy kupimy Kampera to odwiedzimy miejsca do których do tej pory nie dotarliśmy ;)
Ja też jeszcze nie byłam w Bułgarii, ale zawsze słyszę same pochlebne opinie.
OdpowiedzUsuńAnia mam do Ciebie pytanie : w jakim hotelu spaliście ? Jesteście z niego zadowoleni ? Oraz jeszcze jedno pytanko: czy polecasz go na wyjazd z dzieckiem ?
PS: Dzięki za tego posta i już zacieram rączki na kolejny Twój wpis ! :)
Wiesz co, zabij mnie, ale nie pamiętam nazwy hotelu ;) Nie wnikałam, bo to przez biuro podróży wszystko załatwiane. Jedyne co mogę podpowiedzieć to to,żeby nie sugerować się zbytnio gwiazdkami hotelowymi, bo nijak nie mają się one do standardowych oznaczeń jakości hoteli. Zwróć uwagę tylko, żeby była klimatyzacja - bez niej nie da się wytrzymać, a nie każdy hotel ją posiada niestety. Dlatego zanim klepniesz "rezerwuj" poczytaj opinie o hotelach, obejrzyj zdjęcia. Ale jest duży wybór. Jest w czym przebierać. Z dzieckiem to najlepiej hotel bezpośrednio przy plaży - też ich mnogo. Większość hoteli ma swoje prywatne plaże, leżaki, parasole, baseny. Zapewniają też różne atrakcje dla dzieci, np. wieczorki zabaw itp.
OdpowiedzUsuńAle polecam hotel Berlin, Admiral, Mercedes - te robią najlepsze wrażenie jeśli chodzi o Złote Piaski!
OdpowiedzUsuńA ja zawsze się wahała - Bułgaria czy Chorwacja... Ale ostatecznie nie pojechaliśmy nigdzie, bo pojawiła się Lea...;) Ale może będziemy mieli okazję to nadrobić?:)
OdpowiedzUsuńO Chorwacji też coś będzie jeśli nasza kochana Pani Moderator wrzuci mojego posta ;)
OdpowiedzUsuńBardzo interesujący artykuł i piękne zdjęcia... Przywołują moje wspomnienia z Bułgarii. A Złote Piaski... jejku, jak bardzo chcę tam wrócić! Ale pewnie będę mieć jeszcze niejedną szansę.
OdpowiedzUsuńMój chłopak jest właśnie Bułgarem i mieszkamy w Wielkiej Brytanii. Jeśli masz ochotę, zajrzyj na nasz kanał na youtube: LifeLoveJourney. Wczoraj wrzuciliśmy tam film o podobnych słowach w naszych językach, które znaczą coś zupełnie innego! Jestem pewna, że będąc tam na wakacjach również słyszałaś któreś z nich i byłaś trochę zdezorientowana. :)