wtorek, 29 października 2013

Jesienne kadry z Polski.

Na początek może od razu Wam powiem, że ten wyjazd planowany był tak naprawdę na szybko. W sierpniu dowiedzieliśmy się, że wielka uroczystość się nam szykuje, więc wyprawa ta była nieunikniona. Pisaliście na facebooku, że na kasie śpimy, bo tu Praga, tu Madryt i znowu Polska. I zgadzam się z Wami, że tak mogło wyglądać. Pieniędzy wydaliśmy mnóstwo w ostatnim czasie i dlatego teraz STOP z podróżowaniem, a żeby nie było nudno, to się przeprowadzamy do nowego mieszkania ! :).

Niemniej jednak czy z dużą kasą czy bez niej, wszystkie wyjazdy udały się nam niesamowicie!! Podróżowanie z dzieckiem niełatwym wyzwaniem jest, zwłaszcza jeśli to małe dziecię biega po lotnisku, gubiąc za sobą obładowanych torbami podręcznymi rodziców (bo oczywiście walizki te główne też były, ale na szczęście zdaliśmy je zaraz na początku - inaczej chyba bym padła :P ), ale bez Amelki te podróże nie byłyby tym samym. 

Każdy z tych wyjazdów był inny : 

Praga : trochę Tatinkowej pracy, więcej naszego zwiedzania.
Madryt : spotkanie ze znajomymi i cudowne, hiszpańskie słońce.

 Polska natomiast to jak zwykle piękno chwil spędzonych w rodzinnej atmosferze, uśmiech i chwil kilka zawstydzenia na twarzy Amelki, gdy to znów mogła zobaczyć Dziadków, Wujków i Ciocie widziane najczęściej jedynie na skypie. I znowu powróciła do Paryża - większa, mądrzejsza, starsza i o wiele bardziej kochana. To właśnie przez nią / lub właśnie dzięki niej ten post pojawia się dopiero teraz. Po każdej bowiem podróży, gdy zostajemy same w domu, nie mogę się napatrzeć na nią. Chłonę jej uśmiech, jej nowe umiejętności i chcę więcej. Na prawdę nie wiem jak to się dzieje, że z każdym dniem można kochać dziecko bardziej, bo przecież już od pierwszych jego /jej chwil w brzuszku czujesz, że kochasz nad życie i że mocniej się już nie da !
 W Polsce odpoczęliśmy : od zgiełku wielkiego miasta, od internetu, a ja nawet od aparatu fotograficznego. Bo choć to był tylko tydzień to dokończyłam książkę, której nigdy tu w domu nie miałam czasu przeczytać, przemyślałam koncepcję swojego bloga już po raz kolejny (ale o tym to już osobny post trzeba napisać, więc stay tuned ). Odwiedziłam fryzjera - włosy mam krótsze o połowę i przyzwyczaić się nie mogę, a było też SPA : o to dokładnie to, o którym pisałam tutaj : Taki oto prezent od Tatinka z okazji JEGO urodzin - ja to sobie umiem wychować faceta :D

Jak już Wam wspominałam na facebooku pogodę trafiliśmy boską ! Październik i 20 stopni - czego chcieć więcej !! ??  Mieliśmy okazję wybrać się pierwszy raz z Amelką do lasu, a ta szła, szła, szła i jak w końcu zasiadła w tysiącu pięknych liści - tak już została. Siłą trzeba było ją stamtąd zabierać !:) 
No i też zapach ogniska, kij i kiełbacha w rodzinnym gronie i ciepłej atmosferze. To łączy, to spaja...

Oj tak...
To był cudowny wyjazd...

6 komentarzy:

  1. Amelka w parce najsłodsza na świecie :) a kiełbaski matko kto robi ze mną ognicho tu i teraz:)
    Blankowa Matka

    OdpowiedzUsuń
  2. ahhh ten nowy obiektyw! <3

    pięknie Kochane, pięknie! :):):)
    buziaki! i oczywiście do Nas zapraszamyyyy! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. si , si to nowy obiektyw, ale jeszcze wciąż się go uczymy :)

      Usuń
  3. <3 nie ma słów by wyrazić jak cudne jesteście. Dobrze, że już wróciłyście ! ;)

    OdpowiedzUsuń