środa, 3 września 2014

O tym co było.

Zawsze po tych moich rozłąkach z Wami nie wiem jak rozpocząć notkę. Tyle się wydarzyło od mojego ostatniego posta, że ciężko to pomieścić w jednym miejscu. Postów więc będzie kilka i dopiero jak nadrobię wszelkie zaległości będę pisać o tym co teraz w głowie siedzi.

A co u nas? 
1. Powiększyliśmy populację ludzką o jednego mężczyznę. Mężczyzna ten ma się dobrze i szczęśliwie szybko ujrzał światło dzienne 5 lipca o g. 16.20 ( więcej opowiem Wam o nim w następnej notce, ale zdradzę Wam, że się w nim zakochałam ;) ). A samo oczekiwanie i szykowanie jego kącika wzruszało mnie nie mniej niż przy Amelce... Te chwile są niepowtarzalne i nie da się ich do niczego porównać. 
2. Wciąż jesteśmy we Francji, ze zmiany mieszkania jesteśmy bardzo zadowoleni i nie mogę uwierzyć, że to już prawie rok mija odkąd wyprowadziliśmy się z samego centrum Paryża. Za oknem wciąż zielono, wieża Eiffla wciąż stoi i mruga do nas wieczorną porą, gdy już maluchy śpią :). Ale przyznam się Wam szczerze, że już tak się na nią nie gapię całymi godzinami. Ale Was zapraszam. Śmiało. Rozsiądźcie się na tarasie i zjedzcie kolację przy świecach ;). Widok wieży Eiffla jest i będzie zawsze piękny... O choćby dziś tak wygląda :)
3. Paryskim latem nie udało się nam nacieszyć w tym roku - było tylko kilkanaście ciepłych dni w lipcu i sierpniu, a reszta to już plucha, deszcze, szaro i ponuro. A teraz, gdy nastał wrzesień zrobiło się słonecznie i mimo, że kasztanów całe pudło już w domu, to o jesieni nie chcemy myśleć!

4. Wraz w wrześniem przyszła pora na powrót do halte garderie. Amelka radzi sobie tam wspaniale, i nawet próbujemy już tam chodzić bez pieluchy! Póki co z naciskiem na "próbujemy" i z codziennie włącząną pralką, ale widać światełko w tunelu :) na spacerach i w domu pieluchom już od lipca mówimy "paaapaa" :)).
No i też kolorowo z tą Amelką jest. I to nie tylko ze względu na malowanie kredą wszędzie gdzie popadnie i naklejkomanią, która ją opętała. Po prostu życie z dwulatką nie może być nudne! 
Amelka też już nam podrosła, super sobie poradziła z narodzinami braciszka - będzie o tym odrębny post, bo tuż obok gratulacji najczęściej mnie wszyscy pytają o reakcję Amelki na narodziny braciszka.

I tak już na koniec powitalnego posta chcę Wam powiedzieć, że ja czuję się super i znów rozwijam zaciągnięte w ciąży żagle :) i mimo, że czasu mało, a nawet go brak, to postanowiłam znów pisać i mieć coś z tego życia tylko dla siebie. 

Wprowadzę więc tu na blogu zmiany (jak Wam się podoba nowy szablon?). Będzie bardziej kobieco, eterycznie i ciepło. Mniej matkowo, ale bardziej o tym, co mnie kręci, co kocham, co cieszy me oczy i podbija serce.  Choć oczywiście opowieści o pierwszych ząbkach młodego mężczyzny nie zabraknie, bo przecież tym żyć będę ;). 

Buziaki wielkie i mam nadzieję, że będziecie tu ze mną! :)

11 komentarzy:

  1. Welcome back :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, jak dobrze cię tu znów widzieć ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! Aczkolwiek mów mi tu szybko , czy byłaś w Paryżu i dlaczego się nie odezwałaś! :P

      Usuń
  3. Będziemy, będziemy :))) G.

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak tylko nas zaprosisz wpadniemy pogapić się na wieżę. :)) Dobrze, że wróciliśmy <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Oo, maluszek urodził się w dzień mojego ślubu. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ooo a ślub był teraz w 2014 czy to już kolejna rocznica? :) gratulacje!

      Usuń