piątek, 9 sierpnia 2013

Oto Ona - panna Karmelita.

Z napisaniem tej notki zbieram się od naszej wizyty u lekarza, która odbyła się już prawie 3 tygodnie temu... Jednak przez te upały wciąż przebywałyśmy z Amelką poza domem i tak jakby Paozji zrobiło się mniej w świecie wirtualnym. Do tego większość czasu spędzonego w domu, przebywamy w pewnym niezwykle ciekawym miejscu, ale o tym w dalszej części posta ;)

A Panna Karmelita od wizyty u lekarza bardzo się zmieniła, więc naprawdę jest o czym mówić. Bo z nią jest tak, że przechodzi wszystkie możliwe książkowe skoki rozwojowe. Jak tylko przekracza magiczną rocznicę kolejnych swych miesięcy, od razu dzieje się coś u nas nowego. Tak jakby ktoś w nocy podmienił moje dziecko! ;) Nasz pediatra też był zadowolony z dokonań Amelki, więc możemy spokojnie oddychać pełną już prawie 16 - miesięczną piersią i moją tylko trochę starszą ! ;).

A co słychać tak dokładnie u tej małej Damy?  Powodów do chwalenia mamy co nie miara, więc zaczynam ;)

Każdego dnia Amelia zaskakuje nas czymś nowym, bo na przykład : 
  • z nienacka  zacznie chodzić, a dziś to już nawet biegać próbuje - i wiem,, wiem : mamy już prawie 16 miesięcy skończone, a to przecież nie najwcześniej na tego typu czynności. Ale jak tak obserwowałam Amelkę, to wydawało się mi, że jeszcze troszkę poczekamy na te pierwsze kroki :  a tu proszę : trochę za rączkę, trochę podtrzymywana za plecki przez Tatinka i nagle booom! Poszła od salonu do łazienki, a już wczoraj cały Place de Vosges przespacerowała o własnych nóżkach :)
  •  zacznie nóżką piłkę kopać i pędzić za nią w siną dal - ten manerw pokazała jej pewna starsza babcia na placu zabaw, przyczepiła się do nas i odczepić nie chciała, ale podejście do dzieci miała świetne! Jednak w pewnym momencie emocje już ją zaczęły za bardzo ponosić i mi Amelkę nieustannie po buzi głaskać chciała, więc sobie poszłyśmy :/ Nie wiem dlaczego, ale jakoś mnie frustruje jak ktoś obcy rzuca się na nie swoje dziecko i je tak tłamsi i tuli... Też tak macie ?
  • sama wdzięcznie poprowadzi Was do toalety, ale gdy spytacie ją czy chce siusiu, to zawsze odpowie Wam "nie" ;) I choć zakupiliśmy jej oceniony przez Was nocnik wypasiony, Amelka nim pogardziła i zasiada na tronie jak dorośli. I oto właśnie miejsce, gdzie Matka Karmelitowa (oraz Tatinek w swych wolnych chwilach od pracy) przesiadujemy w te piękne sierpniowe poranki i wieczory. I stwierdzam, że jak to dłużej potrwa (a przecież potrwa!), to zakupuję do łazienki mały dywanik pod swoją pupę, by już mi tam marznie od podłogi ;))
  • nieustannie mi pomaga w obowiązkach - chowa moje spodenki i szczotkę do włosów do pralki, a ja potem biegam i szukam, bo nie mam się czym uczesać... bierze wyprane i uprasowane wcześniej przeze mnie rzeczy i szoruje nimi podłogę, by na końcu położyć sobie tą "ściereczkę" na głowie i wytrzeć nią włosy / buzię. 
  • od pewnego czasu wystawia także buziaka do ucałowania i to jest chyba teraźniejsza nasza największą radość. Nawet dziadków "w telefon na skypie całuje, co po prostu wygląda przepięknie! :)
  • to co nas teraz bawi najbardziej to etap pokładania się gdziekolwiek jesteśmy :) Bo i zjeżdżalnia stała się wygodna do leżakowania i piaskownica, i plac zabaw. Każda chwila jest dobra, by odpocząć, więc leżymy z Amelką i my ! :D
Pewne jest, że Amelka wyrośnie na damę, ale przy takiej matce - gadżeciarce, to raczej było łatwe do skojarzenia. Wciąż nosi ze sobą torebki, kosmetyczki, próbuje się perfumować, robić make - up, czesze swe na potęgę długie włoski ( o losie dzięki Ci za to, że w końcu moje dziecko chce nosić spinki i może coś widzieć bez włosów na oczach! ). Nosić też kapelusze zaczęła, ale z tym póki co bywa różnie, więc może za jakiś czas się bardziej tym pochwalę ;) A tymczasem zdjęć trochę w truskawkowych akcentach :)

Ale żeby nie było, że ona taka poukładana taka, to na placu zabaw szaleje jak mało, które dziecko ! Oczywiście najciekawsze są te zjeżdżalnie, które są dla starszych dzieci, najfajniejsze to parki linowe, gdzie Amelka swe nóżki już próbuje wkładać! W piaskownicy natomiast przez dłuższy czas pokornie oddawała swe zabawki, ale dziś już walczy do utraty tchu o swoje i NIEswoje zabawki, co zaczyna spędzać mi sen z powiek! Zawsze bowiem się okazuje, że jest młodsza od swych rywalek, więc Mamy tych dzieci tłumaczą, że Amelka to taka mała dziewczynka, że trzeba ustąpić. No i wtedy na nic się zdają moje tłumaczenia i Amelka siedzi cała w skowronkach, bo jednak ma w rękach to swoje upragnione wiaderko / piłeczkę/ łopatkę (choć oczywiście my też ze swoimi zabawkami w piaskownicy jesteśmy!).
Z każdym dniem wydaje się być bardziej mądra i aż nie mogę uwierzyć w to, jak wiele już rozumie. Przez jakiś czas miałam wrażenie, że ona nas słucha, ale tak jakby jednym uchem wpuszcza, a drugim wypuszcza :  a teraz? O cokolwiek ją nie poproszę, spytam : wie, gdzie pójść by to znaleźć i przynieść swej matce rozpływającej się z dumy... I to nawet nie chodzi i o jej zabawki, a o rzeczy codziennego użytku : wie, gdzie odkurzacz, gdzie mama kładzie swoje buty, albo gdzie się chowa łyżki, gdy ja zapomnę je podać do stołu. Wyłącza zmywarkę, przełącza programy w pralce (o zgrozo!) i inne takie... a dopiero co siedziała w bujaczku i tylko wodziła za mną wzrokiem - jak widać nie próżnowała wtedy!

I wiem, że to pewnie taki teraz etap, że tak właśnie dziecko zachowywać się potrafi... Ale kiedy tak patrzę jak ona, bobas mój malutki - niegdyś siedzący sobie cichutko w moim brzuchu, teraz podbija serce innych osób i tylko mnie robi "papa" na pożegnanie to aż serce mi się kroi ... Bo to już na nogach jest, sama potrafi do buzi wpakować jedzenie, jak je jej podam i napić się, gdy tylko jej sę zachce... więc tylko patrzęc, jak pójdzie świat podbijać ! A wydaje mi się, że będzie to dla niej bardzo łatwe wyzwanie : wszyscy wokół pytają mnie, czy Amelka zawsze taka uśmiechnięta, chętna do zabawy i wywołująca wszędzie radość. I cóż mam powiedzieć innego, jak TAK ! Amelka marudzi tylko wtedy, gdy jest śpiąca ! Ale w związku z tym, że dzień mamy mniej więcej unormowany, to śpi tylko raz dziennie i potem zasypia już na noc ok. 20.30  - sama, bez tulenia i tylko z lalą, we własnych łóżeczku :)

Na horyzoncie pojawia się jednak jeden problem. Jeszcze niedawno Amelka potrafiła się bawić samodzielnie na środku pokoju / w łóżeczku swym itp. Ale od ostatniej wizyty u lekarza, coś się stało: wciąż potrzebuje mojej obecności (i też przez to jest mnie tu mniej na blogu) i nie mogę jej choć na chwilę zainteresować zabawą, by potem spokojnie móc odejść na chwilę od niej. Macie jakieś pomysły, co mogło się stać ?? Może to te szczepienia tak ją wybiły , przestraszyły ? Sama nie wiem, ale na pewno musimy nad tym popracować, bo o ile na placu zabaw idzie w siną dal - śmiało, bez lęku, tak w domu tylko by się tuliła i była blisko mnie ! Oczywiście to cieszy me serce, bo nawet jak zasypiam to wciąż przypominam sobie jej uśmiech, ciepło i buziaka... Ale przecież kiedyś muszę się naszykować na dzień i dom ogarnąć, a oto samej mi tu trudno. Może Wy coś poradzicie ?
 
Dobrego dnia i już jutro wyniki losowania Was czekają :)

5 komentarzy:

  1. Kochana czytam o Amelce i widzę moja mała :) wszystko to samo :) buziaki, sprzątanie szmatka, zamiatanie, czesanie wloskow szczotka :) u nas jeszcze dochodzą spacery z telefonem po domu i dyskusja no i taniec na całego przy disco polo :) ach te dzieci :) aż się serce raduje :) całuski dla Slocznotki i Mamy :)
    www.nelusiovo.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  2. Kochana czytam o Amelce i widzę moja mała :) wszystko to samo :) buziaki, sprzątanie szmatka, zamiatanie, czesanie wloskow szczotka :) u nas jeszcze dochodzą spacery z telefonem po domu i dyskusja no i taniec na całego przy disco polo :) ach te dzieci :) aż się serce raduje :) całuski dla Slocznotki i Mamy :)
    www.nelusiovo.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  3. ależ zdjęcia słodziaszne ja to wzrokowiec jestem więc na zdjęciach moje oczy skupione ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. Kochana nie wiem co ci poradzić, bo mamy tak samo w domu S. cały czas tylko ze mną, a jak jej zniknę z oczu to już prawie z płaczem biega i mnie szuka, więc może to taki etap!
    S. tez zaczęła z nienacka chodzić w dzień naszego wyjazdu nad morze, a myślałam, że to tak szybko nie nastąpi ;) nie muszę ci mówić jaka byłam wzruszona....
    Rozumne te nasze dzieci Sofcia zanosi wszystko na miejsce, brudy do pralki wrzuca i wystawia ustka i czółko do całowania...

    Amelka rozkoszna na zdjęciach ;) pozdrawiamy was ciepło ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. zapraszam do tworzenia nowego bloga :)

    OdpowiedzUsuń